Nadszedł czas na wędrówkę po Andaluzji. Pierwszym etapem była południowa część prowincji Kadyks. Z Sewilli pojechałem pociągiem MD czyli średniodystansowym do Jerez de La Frontera (bilet 11,10€), gdzie zaplanowałem dwa noclegi. Komfort pociągu wysoki, według Hiszpanów najlepszy w tego typu pociągach w Europie. Towarzyszyło mi pogorszenie pogody, przez cały dzień było pochmurnie. Tym razem trafiłem na tani (15€ noc/os), godny polecenia pensjonat San Martin z miłą obsługą położony w samym centrum miasta (20 min. od dworca). Mimo wykupienia jedynki dostałem wygodny pokój twin, okazało się również, że pensjonat serwuje darmowe śniadanie. Przyszedłem przed czasem więc zostawiłem bagaż i udałem się na krótkie zwiedzanie okolicy. Jerez słynie przede wszystkim z wytwarzanego tu wina sherry (jerez po hiszpańsku) co można od razu zauważyć po wielu piwnicach winnych (bodegas) i ustawionych przed nimi beczkach. Ja po kilku minutach trafiłem do katedry (5€). Jest to duża, pięcionawowa świątynia z wolnostojącą wieżą, będąca mieszaniną gotyku i baroku. Wewnątrz można zobaczyć tradycyjny dziedziniec, skarbiec jak również kilka obrazów w tym Zurbarana przedstawiający Marię Dziewicę jako śpiące dziecko. Po zwiedzeniu katedry wróciłem do hotelu aby po zakwaterowaniu pojechać do pierwszego z tzw. Pueblos Blancos czyli Białych Wiosek (Miasteczek) Andaluzyjskich - Arcos de la Frontera.